Diety, ile ich było a ile będzie!

Każdego człowieka interesującego się choć trochę swoim zdrowiem, naszła kiedyś myśl, co jeść, aby być zdrowym, szczupłym, mieć gładką cerę i tryskać energią przez cały dzień. Do tego pakietu życzeń dochodzą warunek, aby na nowej diecie być sytym , nie przesiadywać godzinami w kuchni, a przyrządzone potrawy miło pieściły podniebienie.

Zaczynamy się rozglądać po księgarniach, a w szczególności po Internecie(tak jest najprościej) w znalezieniu odpowiedniej diety dla siebie. A tam…

Ile ludzi tyle pomysłów

Przeglądając półki z poradnikami, szybko zorientujemy się, że wybór jest zbyt duży. Książki traktujące o dietach, przedstawiają dwa skraje podejścia do tematu. Kolejnym problemem jest wiarygodność informacji. Zazwyczaj ciężko stwierdzić po kilku zdaniach, kim tak naprawdę jest autor i czy faktycznie możemy mu zaufać.

W Internecie jest jeszcze gorzej. Wybór jest ogromny a wiarygodność większości informacji jest zerowa.

Nie zrażając się tym wszystkim wybrałem kilka ciekawszych koncepcji dietetycznych. Mamy wegetarianizm, weganizm, paleo, dieta zgodna z grupą krwi, dieta wysokobiałkowa, dieta Kwaśniewskiego, RAW, medycyna wschodu, dietę biblijną i jeszcze kilka ciekawych stworków nie wartych wymienienia.

Przeanalizowałem wybrane diety i stwierdzam, że wszystkie wzajemnie się wykluczają. Wegetarianie nie jedzą zwierząt i lubują się w płodach rolnych, natomiast ludzie żywiący się paleo ubóstwiają mięso, a zbóż boją się jak diabeł święconej wody. Dietę zgodną z grupą krwi nie pochwaliłby Pan Bóg, bo przecież w Biblii nie ma nic napisane, że ludzie są do siebie na tyle różni, aby jeść co innego. Natomiast na diecie RAW wszystko spożywa się w postaci surowej, zaczynając od warzyw i owoców, kończąc na mięsie i namaczanych zbożach. Niestety, według tradycyjnej medycyny chińskiej jedzenie surowej żywności jest karygodne, bo osłabia nasz układ trawienny.

Czytając kolejną książkę lub przeglądając następną kartę w przeglądarce, w końcu zadamy sobie jednego bardzo ważnego pytania: Dlaczego jest tak dużo różnych sposobów odżywiania, i każda ma potwierdzenie w badaniach naukowych?

Każdy naukowiec może spełnić swoje marzenia

Istnieje starożytna indyjska historia, opisu słonia przez sześcioro niewidomych. Pierwszy dotykając ogona krzyknął w głos, że słoń jest jak bicz. Drugi chwycił nogę i dla niego słoń był jak kolumna. Trzeci dotknął boku zwierzęcia i wywnioskował, że ma do czynienia z płaską ścianą. Czwarty chwycił za ucho i odrzucając opinie innych stwierdził, że zwierzę jest jak zwiewny wachlarz. Piąty i szósty kolejno opisali słonia jako włócznię i syczącego węża, ponieważ pierwszy z nich położył rękę na kle, a drugi na trąbie.

Paul Jamiet w książce Perfect Health Diet, porównuje dzisiejszych badaczy do niewidomych, próbujących zbadać naturę słonia i powiedzieć, czym ona jest. Medyczna baza PubMed zawiera ponad 22 miliony artykułów naukowych, a dodatkowy milion jest dodawany każdego roku. Przeciętny badacz może przeczytać około tysiąca dokumentów rocznie. Nie ma znaczenia jak długo trwa jego kariera naukowa, niemożliwe jest, aby przeczytał więcej niż 0.1 procenta dostępnej literatury. Dlatego dzisiejsi naukowcy, nawet ci najbardziej pracowici są podobni do ślepców badających słonia.

Choć założenia Paula odnośnie tego, że jego dieta jest właściwa, ponieważ bazuje na diecie paleolitu, która liczy sobie około 2,6 miliona lat wydaję się bardzo logiczna. Wydaje się nawet, że jest to jedyny słuszny model odżywiania. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że autor sam przypomina ślepego badacza, bo czyż i on nie jest wstanie przeczytać niespełna 0.1 procenta dostępnej wiedzy medycznej?

Musi istnieć jeszcze jakieś inne wytłumaczenie, dlaczego naukowcy tak różnią się w swoich opiniach.

(…)ludzie mają w sobie teoretyka i praktyka (…)badacze pragnący dowieść, że coś istnieje, czynią to z powodzeniem, badaczom pragnącym udowodnić, że nie istnieje, przychodzi to z równą łatwością. „Prawda”, czy też względna prawda to efekt wieloletnich eksperymentów prowadzonych przez tysiące grup badawczych na całym świecie. Z perspektywy długiego okresu czasu powoli zbliżamy się do „prawdy obiektywnej”. Z perspektywy krótkiego okresu czasu zawsze sprawdza się reguła Orra:

Cokolwiek Teoretyk wymyśli, Praktyk udowodni.

Reszta jest kwestią namiętności. Im bardziej żarliwie Teoretyk będzie w coś wierzył, tym więcej dowodów zgromadzi Praktyk dla poparcia nawet najbardziej niedorzecznej tezy(…)Robert Anton Wilson – Powstający Prometeusz

Powyższa teza tłumaczyłaby, dlaczego mamy aż tyle koncepcji i każda jest dobra.  Już nie chodzi mi o samą dietę, ale o wszystko, co nas otacza. Pytanie, jakie się nasuwa to: Jak długiego czasu potrzebują naukowcy, aby zbliżyć się do „prawdy obiektywnej”? Czy dla dzisiejszej nauki jest to 5 lat? A może 25? A co jeśli muszą minąć całe pokolenia, aby coś sensownego udowodnić? Niestety tego nie wiem. Jedno wiem na pewno, że najnowsze odkrycia lub raczej rewelacje naukowe, najpierw są, a potem ich nie ma, ponieważ następna sensacja obala poprzednią. Rzucę klasykiem, jakim jest, że jaja podnoszą cholesterol, najpierw demonizowane, następnie na wszystkich portalach widniały nagłówki o obalaniu mitu jajeczno-cholesterolowego.

Odpowiedzi trzeba szukać tam gdzie wszyscy naukowcy lub przynajmniej wyznawcy różnych diet się zgadzają. Następnie warto byłoby zastanowić się, kto z perspektywy długiego okresu czasu mógł dojść do „prawdy obiektywnej”.

Jeśli chodzi o dietę i tryb życia, godnymi uwagi będą tradycyjna medycyna chińska i indyjska Ajurweda, które liczą sobie ponad 5 tysięcy lat, i mogły udoskonalać dietę i sposób zapobiegania chorobom na miliardach ludzi. Zagadnienia te postaram się rozwinąć w następnych wpisach.

Artykuł napisany na podstawie:

[1] Paul and Shou-Ching Jaminet – Perfect Health Diet

[2] Robert Anton Wilson – Powstający Prometeusz