Rafał Ruba

Jak zwiększyć produktywność odpowiednio zarządzając zainteresowaniem

Karol Darwin od najmłodszych lat musiał sprostać bardzo trudnemu zadaniu zaspokojenia ambicji ojca. Zamożny lekarz pokładał w swoich dwóch synach duże nadzieje. Młodszy z braci Karol wydawał się mniej uzdolniony. Nie radził sobie najlepiej z greką czy łaciną. Ścisłe przedmioty takie jak algebra również nie były jego mocą stroną. Kiedy opuszczał szkołę ojciec uważał go za chłopca, stojącego pod względem intelektualnym raczej nieco poniżej przeciętnego poziomu.

Słabe wyniki w nauce nie wynikały bynajmniej z braku ambicji, ale raczej z niechęci do poznawania świata z podręczników szkolnych. Karol uwielbiał spędzać czas poznając naturę. Z pasją oddawał się polowaniom. Odbywał długie spacery, podczas których starał się poznać nazwy roślin oraz kolekcjonował rzadkie gatunki chrząszczy, muszli i minerałów. Z zamiłowaniem obserwował zachowania ptaków i skrzętnie notował różnice między nimi. Jako dziecko dziwił się, dlaczego wszyscy ludzie nie są ornitologami, skoro to tak fascynujące zajęcie.

Przeciętne osiągnięcia szkolne i nietypowe pasje, które ciężko było przełożyć na konkretny zawód, sprawiały, że ojciec coraz bardziej tracił cierpliwość do poczynań swojego syna. Pewnego dnia skierował do niego słowa, które mocno go dotknęły: “Nic cię nie obchodzi poza strzelaniem, psami i łapaniem szczurów, wstyd przyniesiesz sobie i całej rodzinie”.

Ojciec nie widząc postępów syna w nauce, zabrał piętnastoletniego Karola ze szkoły i wyprawił wraz z bratem na Uniwerytet Edynburski, gdzie miał skończyć studia lekarskie. Darwin niespecjalnie palił się do medycyny. Jeszcze przed rozpoczęciem studiów doszedł do wniosku, że ojciec pozostawi mu dość środków, aby mógł się utrzymać. Brak zamiłowania do medycyny i perspektywa dostatniego życia z rodzinnego majątku wystarczyła, aby powstrzymać go od włożenia większego wysiłku w studia.

Karol osiągał raczej kiepskie wyniki w nauce i po dwóch latach spędzonych w Edynburgu ojciec zaproponował mu posadę pastora. Obawiał się, że jego syn niczego nie osiągnie, więc wybrał dla niego karierę w Kościele, która miała zapewnić mu godziwą pensję, oraz dużo czasu na realizację własnych pasji. Jednak, aby zostać duchownym musiał ukończyć studia na którymś z angielskich uniwersytetów. Rozpoczął więc naukę w Cambridge.

Po raz kolejny musiał zmierzyć się z własną niechęcią do wiedzy teoretycznej. Nauka matematyki była dla Darwina odpychająca, głównie z powodu niemożności dopatrzenia się sensu w elementarnych zasadach algebry, oraz z powodu słabych postępów w naukach ścisłych. Przedmioty klasyczne zupełnie go nie interesowały i poza chodzeniem na kilka obowiązkowych wykładów, nie robił nic, a i na samych wykładach był tylko ciałem. Mimo wszystko Karol, zmusił się do nauki i pilnie pracując na drugim i trzecim roku studiów z trudem zdobył tytuł Bachelor of Arts [pierwszy stopień naukowy, osiągany w Anglii po zakończeniu studiów uniwersyteckich].

Studia w Cambridge jak i pobyt w Edynburgu w odczuciu Darwina, były czasem zmarnowanym. Z powodu braku zainteresowania studiami oddawał się polowaniom, konnym wycieczkom i uciechom życia w towarzystwie hulaszczej młodzieży. Karol uciekając przed nudą intensywnie rozwijał także pasje biologiczne. Żadnemu innemu zajęciu w Cambridge nie oddawał się z takim zapałem i żadne nie sprawiało mu tyle przyjemności, co zbieranie chrząszczy. Odnalazł również w sobie zapał do botaniki i zaprzyjaźnił się z profesorem Henslowem, którego wykłady bardzo cenił.

Po ukończeniu formalnej edukacji Karol udał się na letnie wakacje, które spędził zbierając chrząszcze, czytając książki i organizując krótkie wycieczki po angielskich wsiach. Pod koniec sierpnia, po powrocie do domu z krótkiej wyprawy po północnej Walii, czekał na niego list od Henslowa. Profesor polecił go na bezpłatne stanowisko przyrodnika na okręcie HMS Beagle, który miał odbyć kilkuletnią podróż dookoła świata. Zadanie Darwina miało polegać na sporządzaniu map wybrzeża Ameryki Południowej oraz zbieraniu różnych gatunków i minerałów, a następnie wysyłaniu ich na dalsze badania do Anglii.

Karol był zaskoczony tą propozycją. Nigdy wcześniej nie planował zostać przyrodnikiem, a tym bardziej wyruszyć w podróż dookoła świata. Przemyślawszy sprawę Darwin, bardzo chciał przyjąć ofertę, jednak ojciec był zdecydowanie przeciwny temu pomysłowi. Odmowę argumentował brakiem odpowiedniego wykształcenia naukowego i dyscypliny. Poza tym kilkuletnia podróż mogła uniemożliwić mu objęcie wcześniej załatwionego przez ojca stanowiska pastora.

Argumenty ojca były tak przekonywujące, że trudno było się z nimi nie zgodzić. Karol odpisał na list, odmawiając przyjęcia oferty. Jednak następnego dnia z pomocą ofiarował się wuj Darwina i razem zdołali uzyskać wielce niechętną zgodę na wyjazd. Wkrótce wszystkie formalności związane z podróżą zostały załatwione i tego samego roku statek Beagle z dwudziestodwuletnim Darwinem na pokładzie, wypłynął na pięcioletnią wyprawę badawczą, która miała zmienić jego życie.

Kilka miesięcy później statek przybił do brzegów Brazylii. Darwin większość czasu spędzał na lądzie, prowadząc badania geologiczne i zbierając próbki biologiczne. Tamtejsza różnorodność fauny i flory zachwyciła młodego przyrodnika. Podczas pracy stwierdził, że czeka go nie lada wyzwanie. Wszystkie zwierzęta i rośliny, które napotkał były niezwykłe. Jednak jego zadanie polegało na dokonaniu wyboru najciekawszych okazów i wysłaniu próbek do ojczyzny.

Karol musiał pogłębić własną wiedzę przyrodniczą, aby poradzić sobie z wyborem, co warto gromadzić, a czego nie. Podczas wielogodzinnych spacerów uważnie obserwował wszystko co napotkał i sporządzał szczegółowe notatki. Zebrane informacje musiał odpowiednio uporządkować i poddać szczegółowej analizie. Wykonywane zadania wymagały od niego tytanicznej pracy, którą wykonywał z przyjemnością. W przeciwieństwie do nauki na studiach, sporządzanie notatek z własnych obserwacji i spekulacji teoretycznych przychodziło mu z łatwością. Nuda z szkolnej ławki została zastąpiona przez nieograniczoną chęć odkrycia ogólnych praw rządzących przyrodą.

Darwin zaczynał przejawiać ambicję, której wcześniej notorycznie mu brakowało. Wielkie zamiłowanie do badań i chęć zaistnienia w świecie nauki sprawiły, że pracował z całych sił. Niegdyś nudziła go praktycznie każda praca, teraz żałował każdej zmarnowanej minuty podróży. Z listu od siostry dowiedział się, że nauczyciel Karola z Cambridge powiedział jego ojcu, że zapewne zajmie kiedyś miejsce wśród wybitnych ludzi nauki.  Zmiana, która dokonywała się w Darwinie zaczynała być coraz bardziej widoczna.

Umiłowanie do nauki stopniowo wypierało nawet największe upodobania z młodości. Darwin uwielbiał polować, dlatego sam strzelał do ptaków i zwierząt przeznaczonych do zbiorów. Przez pierwsze dwa lata podróży pasja strzelecka silnie się utrzymywała. Jednak stopniowo coraz częściej oddawał strzelbę swojemu służącemu, aż ostatecznie całkowicie mu ją oddał. Stwierdził, że obserwacja i teoretyczne spekulacje dają mu o wiele więcej przyjemności niż polowanie.

Szczegółowe obserwacje skłaniały go do formułowania zaskakujących teorii, napędzających kolejne pomysły. Powoli w jego głowie zaczęła się wyłaniać rewolucyjna teoria, której udowodnienie miało mu zająć resztę życia.

Po blisko pięciu latach na morzu statek Beagle powrócił do Anglii. Darwin po podróży zamieszkał w Londynie, gdzie przebywał aż do czasu małżeństwa. Był to bardzo pracowity okres dla młodego naukowca. W ciągu dwóch lat ukończył „Dziennik”, przedstawił wiele prac Towarzystwu Geologicznemu i zaczął opracowywać “Geological Observation”. Podobny poziom pracowitości utrzymywał przez resztę życia, ponieważ myślenie o przyrodzie nigdy go nie nużyło.

Po ślubie wyprowadził się na wieś i ułożył życie w taki sposób, aby jak najmniej rzeczy odrywało go od pracy. Z dala od rozrywek i towarzystwa Karol Darwin przez następnych dwadzieścia lat cierpliwie pracował nad teorią ewolucji, która miała wstrząsnąć światem.

Produktywność Geniusza

To, co kochamy, kształtuje nas i nadaje nam formę.Johann Wolfgang von Goethe

Każdy z nas jest wyjątkowy. Jednym z przejawów naszej wyjątkowości są wrodzone preferencje wobec określonych zajęć, czy obszarów wiedzy, które chcemy zgłębić. U podstaw pracowitości nie leży talent, czy geniusz, ale nieodparta chęć uczenia się i głęboka więź z daną dziedziną studiów, która zapisana jest w naszych genach. Odkrycie tego wrodzonego powołania jest kluczem do rozwinięcia naszego potencjału.

Karol Darwin podczas podróży na statku Beagle odkrył to głębokie i silne upodobanie do konkretnego zagadnienia, które towarzyszyło mu zawsze, jako dziecięca pasja zbierania chrząszczy. Gdyby odrzucił propozycję wyprawy i został pastorem, jego wrodzony geniusz prawdopodobnie nigdy by się nie rozwinął. Miłość do przyrody, a wraz z nią zapał do pracy, umarłaby pod naporem codziennych obowiązków.

Jednak tak się nie stało. Darwin z osoby, która w latach szkolnych nie rokowała najlepiej, stał się intelektualnym gigantem, a jego umysł przeobraził się w maszynę do przerabiania wielkich zbiorów faktów na ogólne prawa przyrody. Po wpadnięciu na teorię ewolucji, wykazał się nieskończoną cierpliwością i pracowitością, zmuszając się do niebywałego wysiłku umysłowego.

Wielka fascynacja do tworzącej się w jego głowie teorii pozwoliła mu przebrnąć przez dwudziestoletni okres prac oraz przezwyciężyć chwile słabości i zwątpienia. Darwin wykazał się nadludzką wytrwałość w pracy nad dziełem swojego życia. Nigdy nie przestał gromadzić faktów dotyczących powstawania gatunków i robił to nawet wtedy, gdy choroba nie pozwalała mu na nic innego. Pasja sprawiała, że nie był świadom wykonywanej pracy.

Nuda zabójcą produktywności

Z obserwacji może nam się wydawać, że Geniusze są z natury leniwi i odczuwają wyjątkową niechęć do pracy. Pogląd ten nie jest prawdziwy. Wybitni ludzie oczywiście odczuwają awersję do pracy, ale jedynie takiej jaka przypadła w udziale ich rodzicom. Ojciec chętnie widział Karola w roli lekarze, a w ostateczności pastora, jednak żadne z tych zajęć go nie interesowało. Dlatego analizując lata studenckie Darwina, można dojść do wniosku, że nie grzeszył pracowitością.

Podróżując na statku Beagle, Karol wstąpił na ścieżkę kariery, która wydobyła jego naturalne skłonności. Od czasu kiedy zaczął myśleć nad teorią ewolucji, jego wytrwałość i produktywność stała się tak duża, że nawet najbardziej zapracowani ludzi wydawali się przy nim zwykłymi obibokami.

Wiele osób, wybierając własną ścieżkę kariery kieruje się radami kolegów i rodziny, obierając jako główne kryterium wyboru względy finansowe. Jednak często podążają za głosem rozsądku odrywają się od własnego potencjału kreatywnego. Prędzej czy później brak zainteresowania daje o sobie znać. Praca staje się nudna i mechaniczna, a jedyną rzeczą, o której zaczyna się myśleć jest rozrywka. Ogarniająca obojętność sprawia, że odniesienie sukcesu w życiu staje się coraz bardziej nierealne, potęgując uczucie frustracji i przygnębienia.

Geniusze nie wykonują swojej pracy ze znudzeniem i to właśnie odróżnia ich od zwykłych ludzi. Potrafią wznieść się na wyżyny produktywności, ponieważ praca jest dla nich niczym zabawa. Intensywność ich zainteresowań jest tak wielka, że potrafią osiągnąć niebywały poziom koncentracji i zaangażowania, niedostępny dla zwykłej osoby.

Kiedy człowieka dopada nuda jego umysł zamyka się i w efekcie nabiera biernego podejścia do życia. Wewnętrzna monotonia, którą wtedy odczuwa, zabija w nim pasję i chęć do pracy. Darwin swoim potężnym zainteresowaniem teorią doboru naturalnego, nigdy nie pozwolił znudzeniu dojść do głosu. To właśnie odnalezienie wewnętrznego powołania, które wyzwoliło w nim ogromną pasję, pozwoliło mu wspiąć się na wyżyny własnych możliwości, i sformułować jedną z najbardziej wyrafinowanych teorii naukowych w dziejach ludzkości.

Zainteresowanie kluczem do efektywnej pracy

Kluczem do produktywności i konsekwencji w każdej pracy kreatywnej jest znalezienie sposobu na utrzymanie przez cały czas zainteresowania na najwyższym poziomie. Jeśli zainteresowanie jest wystarczająco silne, to zmęczenie fizyczne, jak i psychiczne nie będzie miało dla nas większego znaczenia. W większości przypadków to właśnie spadek zainteresowania wykonywanym zadaniem, a nie zmęczenie, powoduje, że przestajemy nad czymś pracować.

Zjawisko to można przedstawić na wykresie za pomocą dwóch krzywych. Pierwsza krzywa reprezentuje zainteresowanie i wraz z postępem prac nieregularnie maleje lub rośnie. Zazwyczaj rozpoczynamy zadanie z wysokim zainteresowaniem, które z czasem maleje. Druga krzywa przedstawia zmęczenie i praktycznie zawsze stopniowo wzrasta. Miejsce przecięcia się tych dwóch krzywych to moment, w którym normalnie przerywamy pracę.

Umiejętne przekierowanie oporu

Praca nad zadaniem przez dłuższy czas wymaga umiejętnego przesunięcia w daleką przyszłość punktu przecięcia krzywych. Możemy tego dokonać zmieniając temat na inny, lub zmieniając zadanie w ramach jednego projektu. W ten sposób wzmocnimy zainteresowanie w taki sposób, aby nie spadło poniżej krzywej zmęczenia.

Analizując produktywność jako problem utrzymania zainteresowania na wysokim poziomie przez długi czas, wyciąga się bardzo interesujący wniosek. Wydajność nie jest kwestią organizacji pracy lub eliminacji zakłóceń mogących rozpraszać nas podczas wykonywania zadania, ale raczej jest to umiejętność przekierowania wewnętrznego oporu.

Jeśli projekt, który mamy wykonać jest nudny i trudny, podczas jego realizacji ciągle będziemy myśleć o szybkich przyjemnościach. Co chwile będziemy przerywać prace na przeglądanie Facebooka, czy pogawędkę ze znajomym.

Narastające zmęczenie i brak zainteresowania wykonywanym zajęciem generują ból twórczy, którego nie będziemy wstanie przezwyciężyć. Możemy wtedy odczuwać pragnienie oglądania telewizji całymi godzinami lub nagłą potrzebę posprzątania mieszkania tylko po to, by nie musieć robić czegoś co sprawia nam jakikolwiek dyskomfort. Ludzie posiadają fobię przed bólem. Siedzenie nad nudną książką, czy uczenie się nieciekawego przedmiotu jest bolesne i na wszelkie sposoby próbują od tego uciec.

Człowiek w swej naturze robi tylko te rzeczy gdzie napotyka najmniej oporu i robi ich najwięcej w życiu. Właśnie, dlatego nie powinniśmy działać wbrew naturze, ale działać razem z nią, aby osiągnąć sukces.

Kiedy zwlekamy z pracą lub chcemy porzucić aktualnie wykonywane zajęcie i zacząć przeglądać Internet, musimy mieć przygotowany zestaw produktywnych zadań pobocznych, który jesteśmy wstanie wykonać bez oporu. Realizację zadań z takiej listy można nazwać komfortowym bólem, który pozwala nam utrzymać wydajność nawet w okresach znużenia i zmęczenia.

Użycie siły woli

Heroizm to po prostu wytrzymanie jeszcze jednej chwili dłużej.Wilfried Thomason Grenfell

Istnieje również drugi sposób, pozwalający dalej pracować pomimo spadku zainteresowania. Wymaga on jednak użycia siły woli. Kiedy zainteresowanie spadnie poniżej krzywej zmęczenia, możemy zdobyć się na wysiłek i z uporem kontynuować pracę, mając nadzieję, że krzywa zainteresowania zacznie za jakiś czas z powrotem wznosić się w górę.

W chwilach zmęczenia postanowienie poświęcenia jeszcze kilku minut dłużej na prace, może pomóc nam przetrwać wiele podobnych kryzysów i pomimo wyczerpania kontynuować zadanie.

Trzeba jednak pamiętać, że samodyscyplina jest męcząca, a umiejętne korzystanie z siły woli jest trudne i tylko nielicznym ludziom udaje się to robić z sukcesem. Normalny człowiek przy pierwszych trudnościach porzuca pracę, ponieważ negatywne emocje zwykle są silniejsze.

Mądrzejszym rozwiązaniem jest stworzenie listy małych produktywnych zadań pobocznych, do której możemy zawsze wrócić w chwilach kryzysu. Taka lista uchroni nas przed uciekaniem w miłe i bezproduktywne zajęcia, kiedy najdzie nas pokusa przerwania pracy.


Artykuł napisany na podstawie:

[1] Karol Darwin – Autobiografia

[2] Henry Hazlitt – Siła Woli

[3] Robert Greene – Jak zostać mistrzem. Trening Doskonałości

[4] Łukasz Ruba – Rysunki